Dziwny jest ten świat

… to mało powiedziane ! ;-)

Nieświadome kazirodztwo

Granice seksualne

Kiedy dzieci wychowują się w dysfunkcjonalnej rodzinie, w której rodzice nie mają odpowiednich granic seksualnych, same dorastają bez takich granic, chociażby nawet nie spotykających zachowań rodziców nie posiadających odpowiednich granic może być odbywanie stosunków seksualnych przy otwartych drzwiach sypialni, tak że dzieci mogą słyszeć i widzieć, co rodzice robią, albo zamykanie drzwi sypialni, ale robienie przy tym takiego hałasu, że dzieci słyszą wszystko przez ściany, namiętne całowanie się w kuchni lub seksualne pieszczoty na kanapie w salonie. Nie są to przykłady ekshibicjonizmu, bo rodzice wcale nie potrzebują obecności dzieci, aby podniecić się seksualnie. Tacy rodzice po prostu nie dbają o zachowanie intymnego charakteru swoich fizycznych zbliżeń i o chronienie dzieci przed swoją dorosłą seksualnością.

Tacy rodzice często nie mają żadnych oporów przed pokazywaniem się dzieciom w bieliźnie lub nago. I w tym przypadku nie mamy do czynienia z ekshibicjonizmem, bo nie robią tego w celu osiągnięcia seksualnego pobudzenia – po prostu nie dbają o to, aby ochronić dziecko przed swoją dorosłą nagością. Podobnie nie musi być przejawem podglądactwa wchodzenie do łazienki, gdy dziecko bierze prysznic; jest to jednak nieuszanowanie prawa dziecka do prywatności.

W takich sytuacjach nie mamy do czynienia ze świadomym wyrządzaniem dzieciom krzywdy. Ich szkodliwość polega na tym, że nie uczy się dzieci, jak kształtować prawidłowe granice seksualne. Tragicznym aspektem dysfunkcjonalnych systemów wychowawczych jest to, że są przenoszone z pokolenia na pokolenie, dopóki nie przerwie się ich poprzez proces leczenia.

Jeśli każe z rodziców ma inny rodzaj dysfunkcjonalnych granic, dziecko po osiągnięciu dojrzałości może używać na przemian obu ich typów. Załóżmy, że Garry wychowuje się w domu, w którym matka, zamiast zdrowych seksualnych granic, używa muru lęku. Unika seksu, ukrywając swoje ciało i zachowując dystans wobec męża. Natomiast ojciec Garry’ego w ogóle nie ma seksualnych granic. Bez żenady rozmawia na temat seksu, opowiada nieprzyzwoite dowcipy, chodzi nago po domu, często wchodzi do sypialni siostry Garry’e’go i obrzuca ją lubieżnym spojrzeniem, kiedy dziewczynka się rozbiera. Jako dorosły mężczyzna Garry miota się między niewłaściwymi zachowaniami seksualnymi a lękiem przed seksem i chorobliwą wstydliwością.

W funkcjonalnej rodzinie dzieci budują swoje odpowiednie granice seksualne, biorąc przykład z rodziców, którzy demonstrują im swoje granice. Rodzice uczą dzieci, by nie wchodziły do sypialni lub łazienki, kiedy rodzice ubierają się lub korzystają z toalety.

Uczą też dzieci, by same korzystały z prawa do intymności, kiedy wykonują takie czynności. Kiedy dziecko jest małe, potrzebuje pomocy, aby się nauczyło ubierać, korzystać z łazienki i z ubikacji. Ale kiedy tylko się tego nauczy, trzeba pozwolić mu robić to bez świadków, z początku przy otwartych drzwiach. Później mówi mu się, by zamykało je od wewnątrz na haczyk czy zasuwkę. Odtąd dziecko będzie już wiedzieć, że tak należy robić wszędzie, nie tyko w domu rodzinnym.

Kiedy dzieci są już dość duże, funkcjonalni rodzice nie chodzą po domu nago lub w bieliźnie. Osobiście uważam, że tę granicę wieku dzieci osiągają, gdy potrafią już bardzo wyraźnie dostrzec różnicę płciową między ojcem i matką. Zwykle ma to miejsce w czwartym lub piątym roku życia. Funkcjonalni rodzice nie pozwalają też dziecku spać z nimi w jednym łóżku.

Nie chcę przez to powiedzieć, że w nagości jest coś złego. Jeśli radzę chronić przed nią dziecko, chodzi mi o coś innego. Kiedy dziecko osiągnie pewien wiek, zaczyna zauważać, że tatuś i mamusia różnią się od siebie i to płciowe zróżnicowanie staje się obiektem jego szczególnego zainteresowania. Dorośli bardzo łatwo zapominają, że z perspektywy małego dziecka wszystko wydaje się o wiele większe niż w rzeczywistości. Kiedy małe dziecko patrzy na narządy płciowe dorosłych lub na piersi matki i porównuje je ze swoim drobnym ciałem, może doznać lęku, wstydu i poczucia przytłoczenia.

Oczywiście, jeśli dziecko przypadkowo wejdzie do pokoju i zastanie któreś z rodziców nagie, nie powinno się robić ma awantury i w panice chować za szafę, jakby w nagości było coś złego. Trzeba okryć się czymś i poprosić dziecko, aby poczekało za drzwiami, aż dorosły się ubierze.

Kiedy dziecko rośnie i zaczyna produkować hormony, budzi się w nim bezpośrednie zainteresowanie seksem i płciwością. Rodzice wciąż chodzący po domu nago nie powinni się dziwić, że dziecko zacznie odczuwać pobudzenie seksualne na widok ich nagich ciał.

Dwunastoletni Douglas zaczął mieć erekcje, masturbować się, rozmyślać o dziewczynach, opowiadać w szkole sprośne dowcipy itd. Jego matka, leżąc w wannie, woła go, mówiąc: „Hej, Doug, chodź tutaj, chcę z tobą pomówić”. Z całą pewnością chce tylko z nim porozmawiać, ale nie dba oto, że jest naga. Douglas przychodzi, siada na stołku, patrzy na nią, dostrzega piersi i ma erekcję. Matka wcale nie zamierzała pobudzić swego syna do erekcji, ale nie przyszło jej do głowy, że zapraszanie syna do łazienki, gdy sama leży nago w wannie, jest niewłaściwe, a skutki tego są naprawdę poważnym nadużyciem seksualnym.

Kiedy dziecko jest starsze, chronienie go przed widokiem nagości dorosłych przestaje już być tak ważne. Jeśli dziecko jest dobrze rozwinięte fizycznie i ma poczucie swojej wartości, zwykle nie ma nic niestosownego w tym, że matka i córka lub ojciec i syn widzą się w bieliźnie, ubierają się w tym samym pokoju lub rozmawiają w łazience, gdy jedno z nich bierze prysznic. Rodzice muszą zawierzyć swojej własnej ocenie sytuacji.

Mam dwudziestoczteroletnią córkę i te sprawy nie stwarzają nam żadnych problemów. Możemy się ubierać w swojej obecności bez zakłopotania. Wiem jednak, że bez względu na to, ile lat mieliby moi synowie (najmłodszy ma teraz jedenaście), nigdy bym nie pozwoliła sobie pokazać się im bez ubrania lub rozmawiać z nimi, leżąc w wannie.

Zdaje sobie sprawę, że nie ma tu żadnych „sztywnych zasad” i że niektóre z wygłaszanych przez zemnie opinii mogą brzmieć zbyt arbitralnie. Pragnę jedynie wykazać, że noszące cechy seksualnego nadużycia praktyki w pewnych rodzinach przenoszone były z pokolenia na pokolenie tak długo, że są teraz uważane za „normalne” zarówno przez rodziców, jak i przez dzieci. Moje terapeutyczne doświadczenie seksualnych granic prowadzi do nadużyć wobec dzieci, co ma poważne skutki w ich dorosłym życiu.

To czego dopuścili się rodzice to nieświadome kazirodztwo, tak to ja nazywam.  Susan Forward autorka książki „Toksyczni rodzice” nazywa to psychologicznym kazirodztwem.

Co to jest kazirodztwo?

Kazirodztwo jest terminem trudnym do określenia, ponieważ definicje sądowa i psychologiczna są zupełnie różne. Definicja sądowa jest niezwykle wąska; określa zwykle kazirodztwo jako stosunek seksualny między krewnymi. W konsekwencji miliony ludzi nie traktuje siebie jako ofiar kazirodztwa, ponieważ nie doszło do stosunku. Z psychologicznego punktu widzenia kazirodztwo obejmuje dużo szerszy zakres zachowań i kontaktów. Dotyczy fizycznego kontaktu z ustami dziecka, piersiami, zewnętrznymi narządami płciowymi, odbytem czy innymi częściami ciała, mającego na celu seksualne pobudzenie napastnika. Ten napastnik nie musi wcale być krewnym. On lub ona mogą być kimś, kogo dziecko postrzega jako członka rodziny, na przykład macochą, ojczymem, powinowatym.

Istnieją jeszcze inne kazirodcze zachowania, niezwykle krzywdzące, ale niełączące się z fizycznym kontaktem z ciałem dziecka. Na przykład jeśli napastnik obnaża się lub masturbuje na oczach dziecka, czy nawet namawia dziecko do pozowania do seksualnie dwuznacznych zdjęć, to również dopuszcza się pewnego rodzaju kazirodztwa.

Istnieje również wiele znacznie bardziej subtelnych zachowań, które ja nazywam kazirodztwem psychologicznym. Ofiary psychologicznego kazirodztwa mogły nawet nie zostać tknięte palcem lub też nie być napastowane seksualnie, jednakże doświadczyły zamachu na swoje poczucie intymności czy bezpieczeństwa. Mam na myśli takie napastliwe działania jak podglądanie dziecka, które się ubiera lub kąpie, czy też robienie nęcących lub seksualnie jednoznacznych wag wobec dziecka. Mimo że żadne z tych zachowań nie pasują do dosłownej definicji kazirodztwa, ofiary często czują się zgwałcone i cierpią z powodu tych samych psychologicznych symptomów co prawdziwe ofiary kazirodztwa.

Rodzice powinni szczególnie uważać.

To co wydaje się być normalnym jest tak naprawdę nie normalnym.

Np. jeśli twój ojciec opowiada sprośne kawały bez skrępowania jest nie normalne, jeśli „gilgocze” (obmacuje) kobiety jest też nie normalne, jeśli rodzice chodzą w bieliźnie bez skrępowania w otoczeniu swoich małych dzieci jest nie normalne. Tego jest bardzo dużo. Ludzie nie świadomie wyrządzają krzywdę swoim dzieciom, u dzieci mogą pojawić się różne zaburzenia i inne spustoszenia w ich psychice. Potrzeba wiedzy, potrzeba szerzyć wiedzę by ludzie zrozumieli co robią. A ludzie żyją w nieświadomości, stan w którym się nie myśli, stan w którym do ciebie nie dochodzą logiczne wnioski. Budzenie się do stanu świadomości może nastąpić kiedy ktoś w końcu poskłada puzle i będzie rozumieć więcej i więcej, im więcej zrozumie tym będzie bardziej świadomy.

17 stycznia, 2009 - Posted by | psychologia |

7 Komentarzy

  1. masz kolego naprawde problem, nie mozesz sie pzbierac?

    Komentarz - autor: ret | 17 stycznia, 2009

  2. „rodzice chodzą w bieliźnie bez skrępowania w otoczeniu swoich małych dzieci jest nie normalne.”

    więc zabrońmy dzieciom wstępu na plaże…. a może jakies wydzielone getto dla dzieci? (jeszcze z podzieleniem na dziewczynki i chłopców) bo przecież często stroje kąpielowe są bardziej skąpe od biustonoszy i majtek noszonych na codzień przez kobiety.
    dla dzieci nagość jest naturalna, kiedyś całkowicie normalny był widok nagich małych dzieci, a dla dzieci widok dorosłych… i ani ci dorośli nie myśleli o dzieciach w jakiś seksualnych kategoriach, ani z pewnością dzieci o dorosłych. i jakoś (przynajmniej tak mi sie zdaje) wyrośliśmy (ja.. znajomi.. rodzina) na przyzwoitych zdrowych ludzi :)

    Komentarz - autor: kenaz | 19 stycznia, 2009

  3. sam latalem z golym siuskiem po plazy na poczatku osiemdziesiatych lat, tak samo zreszta jak inne dzieci. NIkt nie znal na przyklad slowa pedofilja (co nie znaczy ze nie istniala). Teraz jednak z ta plaza i malym dzieckiem bym uwazał. Wszedzie wedłóg mediów czają sie pedofile. Nie wiem na ile to prawda, a na ile medialny szum i dobry temat zastępczy…
    Uwazam, ze nienormalne jest jak dziecko nigdy nie widzi swoich rodzicow przytulajacych się… Oczywiscie bez przesady.

    Komentarz - autor: ret | 19 stycznia, 2009

  4. bo media mają za zadanie siać strach.

    strach słuchać mojej babci gdy zaczyna mówić „co sie może stać…”. ;) ale ona ogląda wszystkie programy informacyjne.

    Komentarz - autor: kenaz | 19 stycznia, 2009

  5. @kenaz,
    strój kąpielowy a bielizna to chyba nie to samo nie?

    po drugie dla dziecka nagość dorosłego to nie jest coś naturalnego! Dla dorosłego nagie dziecko jest ok ale nie dla dziecka.

    Komentarz - autor: Vendetta | 19 stycznia, 2009

  6. To tylko Amerykanie mogli wymyślić. Po prostu mają bzika na punkcie seksu i cielesności. Zamiast zdrowego podejścia do ciała propagują model: nagość = seks, co jest oczywistą bzdurą. Ciało JEST jakie jest, moim zdaniem to właśnie robienie problemu z nagości jest bardziej szkodliwe dla dziecka niż normalne, zdrowe podejście. Owszem, nie każdy musi paradować cały dzień nago po domu, ale robienie problemu ze wspólnej RODZINNEJ kąpieli? Prowadzi to do tego, że na amerykańskich plażach pojawiają się… 3-letnie dziewczynki z biustonoszami. To dopiero jest wynaturzenie.

    Komentarz - autor: Mm | 23 stycznia, 2009

  7. @Mm,
    nie byłbym taki tego pewien, bowiem to co nienormalne, praktykowane przez długi, czas staje się NORMALNE, tak samo jak z kłamstwem jeśli długo je powtarzać staje się prawdą.
    Poza tym coś mi śmierdzi ignorancją, ignorowanie problemu po prostu. Proszę się nie obrażać, nie mam takich zamiarów.
    Wszystko to nie jest takie łatwe, niema biało-czarnego świata, jest on tęczowy tylko kto może dostrzec wszystkiego jego kolory? [aspekty,zależności,punkty widzenia]

    Kąpiel rodzinna, pewnie, pytanie tylko w jakim wieku, jak długo praktykowana?

    Może się bowiem okazać że biustonosz 3-latki jest mniejszym wynaturzeniem od rodzinnej kąpieli ;]

    Komentarz - autor: Vendetta | 23 stycznia, 2009


Sorry, the comment form is closed at this time.